Józef Stanisław Podsiadło – postać wielce zasłużona w naszym regionie w kultywowaniu polskich tradycji
patriotycznych i narodowych. Szczególnie zaś dbał o pamięć o żołnierzach 2. Korpusu Polskiego gen. Andersa,
wsławionych bitwą pod Monte Casino, oraz o legendarnym generale Antonim Hedzie ps. Szary, w czasie II wojny
światowej dowódcy partyzanckich oddziałów ZWZ, a potem AK oraz formacji niepodległościowych w okresie powojennym.
Był dobrym i skromnym człowiekiem, charakterystyczną postacią Rozwadowa, a potem Stalowej Woli. Wprost
niespożytym w tych swoich różnych działaniach na patriotycznej i obywatelskiej niwie.
Ziutek, bo tak nazywali go dobrzy znajomi, urodził się 15 października 1939 r. w Kowlu (obecnie miasto
na Ukrainie, w obwodzie wołyńskim). Był młodszym synem Wacława i Genowefy. Ojca, więźnia sowieckich lagrów,
a potem czołgistę w 4. Pułku Pancernym Skorpion 2. Korpusu Polskiego, uczestnika walk pod Monte Cassino,
zobaczył po raz pierwszy w 1948 r., gdy ten wrócił do Polski z Anglii. Mieszkali wtedy w Chełmie, a stąd
w 1950 r. przenieśli się do Rozwadowa. W lipcu 1952 r. Wacław Podsiadło zginął w niewyjaśnionych do dziś
okolicznościach, a wiele wskazuje na to, że został zamordowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa.
Ziutek pracował m.in. w Hucie Stalowa Wola, a w 1988 r. zdał egzamin, uzyskał papiery mistrza malarskiego
i przez lata trudnił się tym zawodem. Od lat angażował się też w działalność społeczną, krzewiąc
patriotyczne i narodowe wartości. Był m.in. przedstawicielem w Stalowej Woli Polskiej Ligi Obrony Praw
Człowieka, a od blisko 30 lat, w maju, najpierw w Rozwadowie, a potem w Stalowej Woli, zamawiał i organizował
uroczyste msze św. w kolejne rocznice bitwy pod Monte Cassino.
Jeździł też m.in. na uroczystości upamiętniające rocznice rozbicia ubeckiego więzienia w Kielcach w
sierpniu 1945 r. przez oddział kapitana Hedy. Gościł go zresztą kilkakrotnie w swoim mieszkaniu w Stalowej
Woli. Podobnie jak prof. Wiktora Zina, premiera Jana Olszewskiego, Zofię i Zbigniewa Romaszewskich,
biskupa Zbigniewa Kraszewskiego czy kapelana 4. Pułku Pancernego Skorpion gen. ojca Adama Studzińskiego.
W mieszkaniu zgromadził wiele pamiątek, listów, zdjęć, grafik i ogromną literaturę poświęconą historii
Polski, a szczególnie dziejów jej oręża i martyrologii w czasie II wojny światowej. Bardzo bliska, z
racji pochodzenia, była mu też tematyka Kresów Wschodnich II Rzeczpospolitej i historia jego rodziny.
Ściany w stołowym pokoju to był wręcz patriotyczno-narodowy ołtarz, z wielką szablą na jednej z nich.
W październiku 1980 r. Ziutek ożenił się z Krystyną Świercz, też córką żołnierza spod Monte Cassino,
porucznika artylerii Aleksandra Świercza. Doczekali się syna, które imiona otrzymał po obu dziadkach:
Aleksander Wacław.
W maju 2004 r., w 60. rocznicę bitwy pod Monte Cassino, z inicjatywy Ziutka, w przedsionku kościoła św.
Floriana w Stalowej Woli zawisła tablica oddająca „hołd gen. Władysławowi Andersowi i jego dzielnym
żołnierzom z 2-go Korpusu”. Tablicę ufundowały rodziny Podsiadłów i Świerczy. Póki sił mu starczyło,
podejmował różne patriotyczne inicjatywy, ostatnio włączył się też w prace komitetu przygotowującego w
Stalowej Woli obchody 80. rocznicy bitwy pod Monte Cassino. Niestety, nie doczeka tej rocznicy. Niech i
jemu szumią teraz „Czerwone maki…”